Wczoraj udało mi się dodzwonić do gabinetu mojego psychiatry i pani z rejestracji powiedziała, że jak najbardziej może mnie przyjąć i proszę przyjechać na 17:50.
Przyjechałam i Doktorek faktycznie mnie przyjął. Powiedziałam mu wszystko, ba, miałam wypisaną całą listę objawów w telefonie. Wysłuchał, dopytał, ale powiedział, że nie da mi pregabaliny. Widzę, że on ogólnie jest wielkim wrogiem leków, które mogę uzależnić... Może to i lepiej, bo jeszcze jednego syfu by mi brakowało do kolekcji...
Dostałam coś innego.
Doktorek powiedział, że ten lek bardzo dobrze współpracuje z Setaloftem, tylko trochę zamula. Przez pierwsze dwa dni mam brać pół tabletki i w ciągu tygodnia przeskoczyć z jednej na dwie. 21 stycznia mam przyjść do kontroli.
Po wizycie pojechaliśmy do Biedronki po coś dobrego - a tu była promocja na kaktusy i skusiłam się na taki malutki :3 A potem zajechaliśmy do apteki niedaleko mieszkania śp. babci i tam na szczęście mieli ten Lerivon. Wczoraj wieczorem wzięłam pierwszą połówkę, nie zmuliła mnie od razu, a powiedzieć, że śniły mi się totalnie popierdzielone głupoty to jak nic nie powiedzieć...
Rano zamulałam i czułam się bardzo senna, niczym po "najlepszych" neuroleptykach w "najlepszych" czasach. O 12:00 zadzwoniła teściowa i udało się ją namówić na pewną inwestycję w potrzebne do grawerki laserowej akcesorium. Teściowa też ma grypsko i ledwo żyje. Umówiliśmy się - bo teściowie tak mają urlop - że wpadniemy do nich w drugiej połowie lutego. Już nie mam siły się wkurzać, że znowu wszystko się przesuwa, ale widocznie tak ma być. Ja też muszę wyjść psychicznie na prostą, a leki muszą zacząć działać.
Pojechaliśmy do terapeutki i spóźniliśmy się ponad pół godziny, bo mieliśmy ciężkie zady i się grzebaliśmy, a tam trzeba kawałek dojechać. Na szczęście terapeutka nie ma kija w tyłku i nie ma problemu z naszymi wpadkami.
Powiedziała, że widzi, że bardzo źle się czuję - a ja jej na to, że i tak czuję się kilka razy lepiej, niż tydzień temu. No i dodała, że po prostu mam kryzys i muszę się przez to przeczołgać i tyle, a potem znowu będzie lepiej. :) I że i tak jest lepiej, niż kiedykolwiek - bo kiedyś byłam z tym wszystkim sama, jeszcze nad uchem ryczał ojciec alkoholik i awanturnik, a teraz mam Misia i nasz związek. I że w końcu mam dochód w sensownej kwocie - a długi się w końcu pospłaca. Powiedziała mi też pod koniec sesji, że w tym stanie mam nie podejmować żadnych decyzji dotyczących kasowania kont czy usuwania kogoś ze znajomych. :')
Wczoraj w mediach poruszano temat uzależnień od leków, także u seniorów, ma być przesiew recept od psychiatrów, bo podobno oni głównie zapisują hurtowo.
OdpowiedzUsuńPogoda powala teraz nawet zdrowych, mój znajomy zmarł nagle w nowy rok, szok dla wszystkich!
Wczoraj wiosna, teraz pada śnieg, co dwa dni inna aura, oszaleć można, głowa mi pęka.
Przykro mi z powodu Twojego znajomego. :(
UsuńA ta pogoda... Owszem, można dostać fioła, codziennie inna pora roku. Od jutra znowu ochłodzenie.