Pisałam notkę i uświadomiłam sobie, że jest zbyt osobista i że znów się uzewnętrzniam - a miałam tego nie robić. Dlatego wpis trafił na mojego niepublicznego bloga Pipczykownia. Część z was ma do niego dostęp.
A tutaj będzie mniej refleksyjnie i mniej prywatnie.
Święta czas zacząć. :) Dzisiaj byliśmy na zakupach dokupić resztę drobnicy - bardzo cieszy mnie, że mama zdecydowała się zrobić tiramisu wg. przepisu swojej siostry - i ku mojej wielkiej radości okazało się, że na stoisku z pierogami u pań Ukrainek jednak były uszka z grzybami. :)
Po południu trochę sprzątaliśmy, ale nie że szał świąt, tylko po prostu zrobiliśmy rzeczy, które i tak robi się w domu co jakiś czas. Jest luz i spokój i cieszę się, że moja mama to wreszcie rozumie.
Odpoczniemy, zjemy coś, pogramy z Misiem w planszówkę ("Mlem" :)), spędzimy razem czas.
Tutaj macie archiwalny obrazek świąteczny (jak świętujemy zimową wyprzedaż na Steamie) i coś na kształt życzeń. To drugie skopiuję tutaj, bo nie chce mi się nic wymyślać drugi raz.
Czyli: życzę wam wszystkim czego sobie chcecie i czego potrzebujecie – a do tego dużo spokoju i odwagi w stawianiu granic toksykom. :)
Wesołego.
Wigilia u nas zwariowana będzie, z wnukiem i przy wielkiej choince.
OdpowiedzUsuńŚwięta spokojne, jak lubię.
Dobrego czasu dla was.