piątek, 3 stycznia 2025

s z l a m

 (tytuł to nawiązanie do piosenki Szpaka, którą bardzo lubię)


Nowy rok zaczął się u mnie fatalnie. W Sylwestra drastycznie obniżył mi się nastrój i tak mnie trzymało, aż wczoraj nastąpił ni mniej, nie więcej kryzys. Zadzwoniłam do największej w mieście poradni (to sieciówka, mają poradnie w całym województwie), babka w ogóle mnie nie zrozumiała (nie, nie bełkotałam), ale jak już zrozumiała, to stwierdziła, że do wtorku nikt nie może mnie przyjąć ani na NFZ ani prywatnie bo nie, nie ma terminów, do widzenia. 

Do sąsiednich miast i miasta wojewódzkiego nie miałam siły dzwonić - zresztą w sąsiednim mieście pracuje babsztyl, który mi kiedyś bardzo zaszkodził i dostałam jazdy, że zapiszą mnie do niej... Przekimałam się 2 godziny i jakimś cudem poczułam się lepiej. 

Była opcja pojechania do szpitala do Katowic lub Toszka, ale raz że spędziłabym tam x godzin na izbie przyjęć, a dwa... no kto wie, czy w takim stanie by mnie tam nie zostawili, a ja dziękuję za choćby dobę na oddziale psychiatrycznym (chociaż Toszek wcale nie należy do najgorszych miejsc w Polsce). Poza tym bez sensu mówić obcemu lekarzowi, że chcę zmienić leki, bo ten lek który za mną chodzi ma swoją specyfikę i na 99% zostałabym wzięta za ćpuna. :')

Także muszę jakoś przetrzymać do wtorku, bo wtedy najwcześniej będę mogła zadzwonić do Doktorka. Czy mnie jednak przyjmie, to już inna sprawa. A czy zmieni mi leki, to już w ogóle... Ale po tym co się wydarzyło, będę nalegać. 
Dzisiaj czułam się lepiej i wieczorem, jak byliśmy w sklepie i potem przeszliśmy się z Niurą dookoła szkoły, poczułam się jeszcze lepiej. Tia, z powodu grypy nie wychodziłam z domu od Sylwestra. Dopiero dzisiaj stwierdziłam, że jestem już prawie całkiem wolna od kaszlu, kataru i bolących migdałków. Jest lepiej, w każdym razie. :)

Ale wiecie, co mnie w tym wszystkim bardzo zasmuca...?
Jak mam gorszy czas, ze znajomych irl nie napisze do mnie NIKT. Nikt z ludzi, dla których zarywałam noce, żeby pogadać jak mieli kryzysy. Nikt z ludzi, od których odbierałam telefony o dowolnych porach i cierpliwie słuchałam ich płaczu, że ktoś im umarł albo mają doła i myślą czy nie jechać do szpitala. Zawsze byłam, słuchałam, radziłam... NIGDY nie działało to w drugą stronę... Ba, rozdanie w pracy wizytówek mojego śp. sklepu to było za wiele. Byłam dla nich po prostu jak chustka - nasmarkać ile wlezie, a jak już wysmarkali wszystkie gluty z nosa, to chustkę można było spuścić w kiblu albo wywalić do śmietnika. Stąd moja frustracja, gorycz i żółć. 

Jest ze mną tylko mój Miś. I nawet moja mama zauważyła wczoraj, że dzieje się ze mną coś złego. Także musiało być serio słabo.
No i są ludzie z forum psychiatrycznego. Dziękuję im za dobre słowa, które dostaję, nawet jak nie odpisuję - bo jestem zmęczona albo kompletnie nie mam pomysłu na jakąś mądrą odpowiedź. Jednych znam dłużej, a innych krócej, ale każde wsparcie osób z podobnymi problemami jest dla mnie ważne - nawet emotka, serio, bo za tą emotką kryje się 10 x więcej wsparcia, niż w ogóle chcieliby mi dać ludzie, których kiedyś nazywałam "przyjaciółmi". O rodzinie, może poza mamą, już w ogóle nie wspominając. 

Zmieniając temat.
Z powodu złego samopoczucia wciąż nie wysłałam do serwisu mojego laptopa - no i zrobię to dopiero we wtorek, bo w poniedziałek jest kolejne święto. Już mi bokiem wychodzi ten okres świąteczny i cieszę się, że zaraz się skończy. Potem - byle do renty, byle do urodzin, byle do wyjazdu do Łodzi, który znowu się przesuwa... 

Tak czy srak, laptop jest już gotowy do wysyłki. Miś wyciągnął z niego drugi dysk, a ja sformatowałam ten oryginalny. Używam już "nowego" laptopa - to Lenovo Ideapad 5 Pro-16ACH6, który pożyczył mi mój dobry ziomek. Jestem mu bardzo wdzięczna, bo serio byłabym w ciemnej dupie. Mam nadzieję, że w serwisie uwiną się dość szybko, bo jednak co swoje to swoje... Ale na zastępczego Lenovo też nie mam co narzekać, ma dobre parametry, fajny duży wyświetlacz i już dzisiaj na nim rysowałam - jak najbardziej daje radę. :)
Tylko nie da się na nim grać, no ale głupio byłoby narzekać jak poza PC ma się w domu kilka konsol. xD

No właśnie, wspomniałam o rysowaniu - tak, dzisiaj rano zebrałam się i narysowałam pierwszy w tym roku obrazek. Możecie zobaczyć go tutaj. To też poprawiło mi samopoczucie. :) Wczoraj wieczorem próbowałam czytać, ale niestety - po połowie strony mój mózg się rozłączył. 

Jak pisałam, moje peje na FB zostały zdezaktywowane i pewnie za jakiś czas całkowicie je usunę. Na FB w ogóle nie wchodzę i czuję się z tym bardzo dobrze. Zamiast tego będą blogi - i tyle. Ten, który linkowałam wyżej oraz Szczurzy Gaming. Jeszcze raz zapraszam do dopisania swojego adresu e-mail do newslettera. :)

Z newsów malutkich, ale przyjemnych:

- Miś zamówił mi na Allegro kawę żołędziową - tak, uwielbiam kawę, ale więcej niż 2 kawy dziennie skutkuje u mnie zjazdem psychicznym, więc muszę ograniczyć kofeinę... A już dwie osoby z mojego forum zachwalały mi tę "żołędziówkę", więc chętnie spróbuję. :)

- Kupiłam w Lidlu kaktus. Miałam nie kupować już żadnych kaktusów, ale TE IGŁY!!! 


A na sam koniec majestatyczny, niezwykle inteligentny pies rasy shiba inu.